Ostatni post z poprzedniej strony:
Kawa z mlekiem to nie kawa, tylko napój kawopodobnyDyskusje o "Dupie Maryni"
-
- Miszcz
- Posty: 3549
- Rejestracja: ndz lis 16, 2008 11:48 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
-Mieliście zamiar z zimną krwią strzelać do tych ludzi?
-Nie, sir. Tylko ostrzegawczy strzał w głowę, sir.
-Nie, sir. Tylko ostrzegawczy strzał w głowę, sir.
-
- Maniak
- Posty: 777
- Rejestracja: śr kwie 07, 2010 8:02 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
Być może Matko, kiedyś piłam czarną niestety teraz czarna mi nie wchodzi.matka siedzi z tyłu pisze:Kawa z mlekiem to nie kawa, tylko napój kawopodobny
-
- Początkujący
- Posty: 18
- Rejestracja: ndz paź 31, 2010 5:31 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
krasnal pisze:Której Maryni i której Dupiemat25 pisze:przypominam że tutaj o Dupce Maryni gadamy
popieram, też jestem ciekaw (generalnie lubię wiedzieć komu tyłek obrabiam )
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
U mnie zgrzewka mleka idzie w 5 dni w domu a nie w pracy
-
- Maniak
- Posty: 842
- Rejestracja: wt maja 18, 2010 10:08 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
a której chcemy, bynajmniej nie chodzi tutaj o "obrabianie" ;PCzaja pisze:krasnal napisał/a:
mat25 napisał/a:
przypominam że tutaj o Dupce Maryni gadamy
Której Maryni i której Dupie
popieram, też jestem ciekaw (generalnie lubię wiedzieć komu tyłek obrabiam )
Mateusz
-
- Początkujący
- Posty: 18
- Rejestracja: ndz paź 31, 2010 5:31 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
tak z ciekawości jak parzysz? , bo mnie kiedyś jeden Rom nauczył parzyć po ichniemu i też daje takigo kopa jakbym z cztery naraz ofutrował.Misquamacus pisze:Jola75 pisze:ja sobie kiedyś spróbowałam takiej prawdziwej tureckiej, myślałam że zbełtam
Turkiem nie jestem, ale turecką robię chyba całkiem niezłą, bo każdy kawosz, który mojej spróbował był pozytywnie zaskoczony
Więc - zapraszam kiedyś tam
[ Dodano: Czw Gru 02, 2010 8:43 pm ]
mat25 pisze:a której chcemy, bynajmniej nie chodzi tutaj o "obrabianie" ;PCzaja pisze:krasnal napisał/a:
mat25 napisał/a:
przypominam że tutaj o Dupce Maryni gadamy
Której Maryni i której Dupie
popieram, też jestem ciekaw (generalnie lubię wiedzieć komu tyłek obrabiam )
dociekliwość może głupia, a o co w takim razie
-
- Maniak
- Posty: 777
- Rejestracja: śr kwie 07, 2010 8:02 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
Sama poproszę o przepis ..... skatuję kogoś
-
- Uzależniony
- Posty: 684
- Rejestracja: pt lut 05, 2010 11:24 am
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
ne wezmiecie mnie na kawe ale za dobrego browarka dam sie pokroic bo nie mam ani sztuki w domu
było na słono http://www.fawa.pl/viewtopic.php?f=58&t=8940
było na słodko 1 viewtopic.php?f=15&t=18466&p=142115#p142115
było na słodko 2 http://fawa.pl/viewtopic.php?f=15&t=17870
w planach na słodko 3
było na słodko 1 viewtopic.php?f=15&t=18466&p=142115#p142115
było na słodko 2 http://fawa.pl/viewtopic.php?f=15&t=17870
w planach na słodko 3
-
- Guru
- Posty: 2040
- Rejestracja: sob wrz 27, 2008 10:28 am
- Lokalizacja: Warszawa Wola
- Na imię mam: Kuba
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
Wodę liczę filiżankami(małymi), na jedną łyżeczka czubata kawy, łyżeczka cukru.
Wymieszać na zimno w tygielku lub małym rondelku.
Podgrzewać powolutku prawie do zagotowania, przed zagotowaniem zdjąć z ognia. Niech trochę przestygnie.
I tak trzykrotnie, za trzecim zagotować na sekundę.
Można też dodać cynamon (do suchej kawy).
Wymieszać na zimno w tygielku lub małym rondelku.
Podgrzewać powolutku prawie do zagotowania, przed zagotowaniem zdjąć z ognia. Niech trochę przestygnie.
I tak trzykrotnie, za trzecim zagotować na sekundę.
Można też dodać cynamon (do suchej kawy).
450l + 112l
-
- Maniak
- Posty: 777
- Rejestracja: śr kwie 07, 2010 8:02 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
Chyba bym nerwicy dostała czekając na tą kawę zwłaszcza rano kiedy mi jest potrzebna
-
- Guru
- Posty: 2040
- Rejestracja: sob wrz 27, 2008 10:28 am
- Lokalizacja: Warszawa Wola
- Na imię mam: Kuba
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
Haha, faktycznie, rano to nie ma szans Ale po południu - czemu nie
450l + 112l
-
- Maniak
- Posty: 777
- Rejestracja: śr kwie 07, 2010 8:02 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
Jako że zapraszasz nie omieszkam skorzystać
-
- Uzależniony
- Posty: 684
- Rejestracja: pt lut 05, 2010 11:24 am
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
O tytułowej dupie Maryni
Ostateczne poprawki do umowy spółki nie zajęły wiele czasu i Marynia wysłała dokument do obu wspólników. Rozejrzała się, w kancelarii już prawie nikogo nie było. Ją czekał dzisiaj jeszcze jeden telefon. Firma konsultingowa popadła w kłopoty z urzędem skarbowym i pilnie potrzebowała porady.
To jak to się stało, że pan nie płacił podatków przez te pięć lat od założenia firmy?
Nie wiedziałem, że trzeba - odezwał się głos w słuchawce.
Marynia usłyszała brzęczenie komórki w torebce. Nie przerywając rozmowy sprawdziła SMS-a.
„W-end?” - zapytywała Dominika. „Zagle?” - odpisała. Upał panował już od kilku tygodni. Trzeba wykorzystać, postanowiła. Dominika wysłała jeszcze dwa SMS-y.
Wyjechali wczesnym rankiem, drogi były jeszcze całkiem puste. Jakaś muzyka przydałaby się - zaproponował Tolek.
Mam kasetę - Marynia włączyła odtwarzacz i zaczęła śpiewać razem z Human League - “I was working as a waitress in a cocktail bar That much is true But even then I knew I’d find a much better place Either with or without you”
Rany, ale starocie wytrzasnęłaś - Dominika pokiwała głową znad kierownicy. Lubię „oldies” - wyjaśniła Marynia.
W Giżycku byli po dziewiątej. Wypożyczyli omegę i wrzucili na nią bagaże. Marynia usiadła za sterem i spojrzała na liście drzew koło przystani. Stawiamy żagle - zakomenderowała - Łukasz, zostań na razie na brzegu i trzymaj cumę. Tolek wciągnął foka kilkoma szybkimi ruchami. Dominice grot zacinał się w likszparze. Tolek pomógł go nakierowywać, a ona sama skoncentrowała się na ciągnięciu za fał.
Oddaj cumę, fok prawo na wiatr.
Jak to oddać, a ja? - Łukasz poczuł się niepewnie.
Wskakuj przecież, i grota też ustaw na wiatr.
Oba żagle wklęsły się i odepchnęły jacht od brzegu.
Żagle luz, lewy foka szot wybierz - łódka odpadła od wiatru do baksztagu. - Tolek, weź ster, ja się przebiorę. Odejdziemy trochę od brzegu i wejdziemy bajdewindem do kanału.
Marynia wsunęła pod bluzkę górną część opalacza i zawiązała wstążki, po czym owinęła się ręcznikiem. Po chwili wyjęła spod niego spodenki i powędrowała tam dolna część kostiumu. Dominika patrzyła jak Łukasz nie może się skoncentrować na sklarowaniu fału grota. Te wysiłki przypominały jej trochę robienie na drutach. Spojrzała gdzie kieruje się jego wzrok i zrozumiała dlaczego. W tym momencie Marynia jednym ruchem rąk zdjęła bluzkę, a uwolniony ręcznik opadł na ziemię. Sięgnęła do tyłu i przesunęła palec pod wąskim paskiem opalacza, aby poprawić jego ułożenie. Łukaszowi, który zmagając się ciągle z klarowaniem obserwował to wszystko ukradkiem, fał całkiem wypadł z rąk. Dominika rzuciła okiem do tyłu, żeby sprawdzić reakcję Tolka.
Kilwater ci się tak jakoś skrzywił - powiedziała nieco podejrzliwie.
Ster prawo! - krzyknęła Marynia, która właśnie spojrzała na wydęte żagle. - Bo zaraz zrobimy rufę znienacka!
Ja mogę burłaczyć, bo chcę się poruszać i opalić - zaoferowała Marynia przy wejściu do kanału. Zeskoczyła na brzeg, założyła linę cumową na ramię i ruszyła nieśpiesznie wzdłuż kanału. Dominika kontrowała nieco sterem, a Łukasz z Tolkiem delektowali się widokiem burłaczki i pracą jej mięśni. Sterniczka spojrzała w lewo i przekonała się, że widzów jest więcej. Z naprzeciwka płynęła kabinówka na silniku.
Hej, patrz, gdzie płyniesz! - krzyknęła, widząc, że ich kursy zaraz się przetną. Łukasz, wyrzuć odbijacze, szybko.
O, przepraszam - zreflektował się sternik kabinówki, kiedy łódki łupnęły o siebie.
Z Kisajna skierowali się na Łabap. Postanowili wejść do Sztynortu, żeby kupić coś na obiad w spożywczym i uzupełnić braki w osprzęcie, które zauważyli. Poproszę dwie szekle, kilogram kaszy gryczanej, kostkę masła i butelkę Chardonnay - do sklepu została oddelegowana Dominika. Mam dwa roczniki z Francji i jeden kalifornijski - powiedziała sprzedawczyni, podając pozostałe produkty. Niech będzie kalifornijskie.
Wyszli ze Sztynorckiego i biwak zrobili sobie cumując przy Fuledzkim Rogu. A skąd weźmiemy wodę na kaszę - zapytał Łukasz. Hmmm... mamy dwie możliwości, albo woda czerpana z dziobu, albo woda czerpana z rufy.
Po obiedzie ruszyli na Dargin.
Idź blisko brzegu, bo dalej są Głazy Sztynorckie - Marynia pouczyła Łukasza, który miał usiąść teraz za sterem, a sama postanowiła opalić sobie plecy. Ułożyła się na fordeku, a smaczny obiad i kubek wina zaczęły swoje działanie. Marynia zdrzemnęła się, a na falach jej noga zaczęła zsuwać się nieco po pokładzie, odsłaniając sternikowi zupełnie nowe horyzonty.
Wzrok Łukasza utkwił w jednym punkcie, a rumpel wysunął się powoli ze spoconej dłoni. Jacht rozpędził się przechodząc do półwiatru.
Nagle, całą załogę wyrwał z letargu gwałtowny wstrząs. Prawa burta zaryła na kamieniach, a Marynia omal nie spadła z fordeku. W ostatniej chwili chwyciła się za sztag. Do zęzy zaczęła wdzierać się woda. Tolek próbował rozpaczliwie zatkać dłońmi dziurę w burcie o średnicy dwudziestu centymetrów. Wszyscy tu potoniemy - jęknął Łukasz - już po nas!
Odsuń się! - krzyknęła Marynia do Tolka, po czym usiadła na wyrwie, zapierając się nogami o skrzynkę mieczową.
Marynia! - Tolek westchnął z podziwu - Ty to masz głowę!
Ostateczne poprawki do umowy spółki nie zajęły wiele czasu i Marynia wysłała dokument do obu wspólników. Rozejrzała się, w kancelarii już prawie nikogo nie było. Ją czekał dzisiaj jeszcze jeden telefon. Firma konsultingowa popadła w kłopoty z urzędem skarbowym i pilnie potrzebowała porady.
To jak to się stało, że pan nie płacił podatków przez te pięć lat od założenia firmy?
Nie wiedziałem, że trzeba - odezwał się głos w słuchawce.
Marynia usłyszała brzęczenie komórki w torebce. Nie przerywając rozmowy sprawdziła SMS-a.
„W-end?” - zapytywała Dominika. „Zagle?” - odpisała. Upał panował już od kilku tygodni. Trzeba wykorzystać, postanowiła. Dominika wysłała jeszcze dwa SMS-y.
Wyjechali wczesnym rankiem, drogi były jeszcze całkiem puste. Jakaś muzyka przydałaby się - zaproponował Tolek.
Mam kasetę - Marynia włączyła odtwarzacz i zaczęła śpiewać razem z Human League - “I was working as a waitress in a cocktail bar That much is true But even then I knew I’d find a much better place Either with or without you”
Rany, ale starocie wytrzasnęłaś - Dominika pokiwała głową znad kierownicy. Lubię „oldies” - wyjaśniła Marynia.
W Giżycku byli po dziewiątej. Wypożyczyli omegę i wrzucili na nią bagaże. Marynia usiadła za sterem i spojrzała na liście drzew koło przystani. Stawiamy żagle - zakomenderowała - Łukasz, zostań na razie na brzegu i trzymaj cumę. Tolek wciągnął foka kilkoma szybkimi ruchami. Dominice grot zacinał się w likszparze. Tolek pomógł go nakierowywać, a ona sama skoncentrowała się na ciągnięciu za fał.
Oddaj cumę, fok prawo na wiatr.
Jak to oddać, a ja? - Łukasz poczuł się niepewnie.
Wskakuj przecież, i grota też ustaw na wiatr.
Oba żagle wklęsły się i odepchnęły jacht od brzegu.
Żagle luz, lewy foka szot wybierz - łódka odpadła od wiatru do baksztagu. - Tolek, weź ster, ja się przebiorę. Odejdziemy trochę od brzegu i wejdziemy bajdewindem do kanału.
Marynia wsunęła pod bluzkę górną część opalacza i zawiązała wstążki, po czym owinęła się ręcznikiem. Po chwili wyjęła spod niego spodenki i powędrowała tam dolna część kostiumu. Dominika patrzyła jak Łukasz nie może się skoncentrować na sklarowaniu fału grota. Te wysiłki przypominały jej trochę robienie na drutach. Spojrzała gdzie kieruje się jego wzrok i zrozumiała dlaczego. W tym momencie Marynia jednym ruchem rąk zdjęła bluzkę, a uwolniony ręcznik opadł na ziemię. Sięgnęła do tyłu i przesunęła palec pod wąskim paskiem opalacza, aby poprawić jego ułożenie. Łukaszowi, który zmagając się ciągle z klarowaniem obserwował to wszystko ukradkiem, fał całkiem wypadł z rąk. Dominika rzuciła okiem do tyłu, żeby sprawdzić reakcję Tolka.
Kilwater ci się tak jakoś skrzywił - powiedziała nieco podejrzliwie.
Ster prawo! - krzyknęła Marynia, która właśnie spojrzała na wydęte żagle. - Bo zaraz zrobimy rufę znienacka!
Ja mogę burłaczyć, bo chcę się poruszać i opalić - zaoferowała Marynia przy wejściu do kanału. Zeskoczyła na brzeg, założyła linę cumową na ramię i ruszyła nieśpiesznie wzdłuż kanału. Dominika kontrowała nieco sterem, a Łukasz z Tolkiem delektowali się widokiem burłaczki i pracą jej mięśni. Sterniczka spojrzała w lewo i przekonała się, że widzów jest więcej. Z naprzeciwka płynęła kabinówka na silniku.
Hej, patrz, gdzie płyniesz! - krzyknęła, widząc, że ich kursy zaraz się przetną. Łukasz, wyrzuć odbijacze, szybko.
O, przepraszam - zreflektował się sternik kabinówki, kiedy łódki łupnęły o siebie.
Z Kisajna skierowali się na Łabap. Postanowili wejść do Sztynortu, żeby kupić coś na obiad w spożywczym i uzupełnić braki w osprzęcie, które zauważyli. Poproszę dwie szekle, kilogram kaszy gryczanej, kostkę masła i butelkę Chardonnay - do sklepu została oddelegowana Dominika. Mam dwa roczniki z Francji i jeden kalifornijski - powiedziała sprzedawczyni, podając pozostałe produkty. Niech będzie kalifornijskie.
Wyszli ze Sztynorckiego i biwak zrobili sobie cumując przy Fuledzkim Rogu. A skąd weźmiemy wodę na kaszę - zapytał Łukasz. Hmmm... mamy dwie możliwości, albo woda czerpana z dziobu, albo woda czerpana z rufy.
Po obiedzie ruszyli na Dargin.
Idź blisko brzegu, bo dalej są Głazy Sztynorckie - Marynia pouczyła Łukasza, który miał usiąść teraz za sterem, a sama postanowiła opalić sobie plecy. Ułożyła się na fordeku, a smaczny obiad i kubek wina zaczęły swoje działanie. Marynia zdrzemnęła się, a na falach jej noga zaczęła zsuwać się nieco po pokładzie, odsłaniając sternikowi zupełnie nowe horyzonty.
Wzrok Łukasza utkwił w jednym punkcie, a rumpel wysunął się powoli ze spoconej dłoni. Jacht rozpędził się przechodząc do półwiatru.
Nagle, całą załogę wyrwał z letargu gwałtowny wstrząs. Prawa burta zaryła na kamieniach, a Marynia omal nie spadła z fordeku. W ostatniej chwili chwyciła się za sztag. Do zęzy zaczęła wdzierać się woda. Tolek próbował rozpaczliwie zatkać dłońmi dziurę w burcie o średnicy dwudziestu centymetrów. Wszyscy tu potoniemy - jęknął Łukasz - już po nas!
Odsuń się! - krzyknęła Marynia do Tolka, po czym usiadła na wyrwie, zapierając się nogami o skrzynkę mieczową.
Marynia! - Tolek westchnął z podziwu - Ty to masz głowę!
było na słono http://www.fawa.pl/viewtopic.php?f=58&t=8940
było na słodko 1 viewtopic.php?f=15&t=18466&p=142115#p142115
było na słodko 2 http://fawa.pl/viewtopic.php?f=15&t=17870
w planach na słodko 3
było na słodko 1 viewtopic.php?f=15&t=18466&p=142115#p142115
było na słodko 2 http://fawa.pl/viewtopic.php?f=15&t=17870
w planach na słodko 3
-
- Maniak
- Posty: 777
- Rejestracja: śr kwie 07, 2010 8:02 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
-
- Guru
- Posty: 2040
- Rejestracja: sob wrz 27, 2008 10:28 am
- Lokalizacja: Warszawa Wola
- Na imię mam: Kuba
- Płeć:
-
- Maniak
- Posty: 777
- Rejestracja: śr kwie 07, 2010 8:02 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
Powalił mnie
-
- Uzależniony
- Posty: 684
- Rejestracja: pt lut 05, 2010 11:24 am
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
Dupa MaryniMisquamacus pisze:Że co ?
było na słono http://www.fawa.pl/viewtopic.php?f=58&t=8940
było na słodko 1 viewtopic.php?f=15&t=18466&p=142115#p142115
było na słodko 2 http://fawa.pl/viewtopic.php?f=15&t=17870
w planach na słodko 3
było na słodko 1 viewtopic.php?f=15&t=18466&p=142115#p142115
było na słodko 2 http://fawa.pl/viewtopic.php?f=15&t=17870
w planach na słodko 3
-
- Maniak
- Posty: 842
- Rejestracja: wt maja 18, 2010 10:08 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
froster, ale żeś walnął.. Czytałem i czytałem. aż mi się znudziło
Mateusz
-
- Uzależniony
- Posty: 684
- Rejestracja: pt lut 05, 2010 11:24 am
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
no to może cos na zab http://www.youtube.com/watch?v=ZrRJ5HFwDSc&feature=related
było na słono http://www.fawa.pl/viewtopic.php?f=58&t=8940
było na słodko 1 viewtopic.php?f=15&t=18466&p=142115#p142115
było na słodko 2 http://fawa.pl/viewtopic.php?f=15&t=17870
w planach na słodko 3
było na słodko 1 viewtopic.php?f=15&t=18466&p=142115#p142115
było na słodko 2 http://fawa.pl/viewtopic.php?f=15&t=17870
w planach na słodko 3
-
- Maniak
- Posty: 842
- Rejestracja: wt maja 18, 2010 10:08 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
No to ja ostatnio znalazłem coś takiego np. Cenzury brak, no ale posłuchajcie do końca, dopiero pod koniec dobrze wymawia
Mateusz
-
- Uzależniony
- Posty: 684
- Rejestracja: pt lut 05, 2010 11:24 am
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
mat25, nosz w morde popłakałem sie ze smiechu probujac powtorzyc tak jak on mowil
[ Dodano: Pią Gru 03, 2010 9:16 pm ]
mat25, Ty cos ostatnio mowiles ,ze gotowac sie musisz nauczyc
wiec ucz sie gotowac z Gracjanem hehehe sposob smazenia kurczaka mnie rozwalił , zobaczcie jak apetycznie wyglada buahahaha
http://www.youtube.com/watch?v=q1eYqr4- ... re=related
[ Dodano: Pią Gru 03, 2010 9:16 pm ]
mat25, Ty cos ostatnio mowiles ,ze gotowac sie musisz nauczyc
wiec ucz sie gotowac z Gracjanem hehehe sposob smazenia kurczaka mnie rozwalił , zobaczcie jak apetycznie wyglada buahahaha
http://www.youtube.com/watch?v=q1eYqr4- ... re=related
było na słono http://www.fawa.pl/viewtopic.php?f=58&t=8940
było na słodko 1 viewtopic.php?f=15&t=18466&p=142115#p142115
było na słodko 2 http://fawa.pl/viewtopic.php?f=15&t=17870
w planach na słodko 3
było na słodko 1 viewtopic.php?f=15&t=18466&p=142115#p142115
było na słodko 2 http://fawa.pl/viewtopic.php?f=15&t=17870
w planach na słodko 3
-
- Początkujący
- Posty: 18
- Rejestracja: ndz paź 31, 2010 5:31 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
froster no gratulacje, tobie to się musi wybitnie nudzić ,mnie by się nie chciało tyle pisać ale odpowiedź na pytanie pełna, nawet nie ma co się rozwijać dalej
[ Dodano: Pon Gru 06, 2010 1:15 am ]
no to u mnie podobnie, z tym że zalewnie wodą też rozłożone jest na etapy, tak jak podgrzewanie i bardzo ważne jest żeby nie zagotować całości przed ostatnim dolaniem wrzątku. Smacznego, a rano naprawdę warto na taką siekierę poświęcić pięć minut dłużej
[ Dodano: Pon Gru 06, 2010 1:15 am ]
Misquamacus pisze:Wodę liczę filiżankami(małymi), na jedną łyżeczka czubata kawy, łyżeczka cukru.
Wymieszać na zimno w tygielku lub małym rondelku.
Podgrzewać powolutku prawie do zagotowania, przed zagotowaniem zdjąć z ognia. Niech trochę przestygnie.
I tak trzykrotnie, za trzecim zagotować na sekundę.
Można też dodać cynamon (do suchej kawy).
no to u mnie podobnie, z tym że zalewnie wodą też rozłożone jest na etapy, tak jak podgrzewanie i bardzo ważne jest żeby nie zagotować całości przed ostatnim dolaniem wrzątku. Smacznego, a rano naprawdę warto na taką siekierę poświęcić pięć minut dłużej
Ostatnio zmieniony pt gru 17, 2010 7:07 am przez Czaja, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Maniak
- Posty: 842
- Rejestracja: wt maja 18, 2010 10:08 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
-
- Fanatyk
- Posty: 1458
- Rejestracja: śr sty 14, 2009 8:06 am
- Lokalizacja: Warszawa - Praga
- Płeć:
-
- Uzależniony
- Posty: 684
- Rejestracja: pt lut 05, 2010 11:24 am
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
mat25, etna, no ale cały w tym urok
kurczak kurczak kurczak , pyszny kurczak kurczak kurczak kurczak ....
Ps.
kto go zrobił? to go pomszcze
[ Dodano: Pon Gru 06, 2010 2:20 pm ]
Czaja, no chyba nie myslisz ,ze ja siedzialem i to pisalem ?
kurczak kurczak kurczak , pyszny kurczak kurczak kurczak kurczak ....
Ps.
kto go zrobił? to go pomszcze
[ Dodano: Pon Gru 06, 2010 2:20 pm ]
Czaja, no chyba nie myslisz ,ze ja siedzialem i to pisalem ?
było na słono http://www.fawa.pl/viewtopic.php?f=58&t=8940
było na słodko 1 viewtopic.php?f=15&t=18466&p=142115#p142115
było na słodko 2 http://fawa.pl/viewtopic.php?f=15&t=17870
w planach na słodko 3
było na słodko 1 viewtopic.php?f=15&t=18466&p=142115#p142115
było na słodko 2 http://fawa.pl/viewtopic.php?f=15&t=17870
w planach na słodko 3
-
- Zapaleniec
- Posty: 393
- Rejestracja: śr paź 21, 2009 9:34 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
Będzie Post-Słoń. Zaniedbuję forum ostatnio, muszę napisać słonia, choćby o byle czym. A skoro o byle czym, to podniosłam ten temat. Jestem zwolenniczką podnoszenia starych tematów zamiast tworzenia nowych. W dziale 'Offtopic' zwłaszcza, gdzie tak naprawdę większość kwestii da się omówić w temacie "Dyskusje o d. M." Po co mam śmiecić, tworząc nowy temat? Wsadzę Słonia tutaj. Będzie miał tytuł Rybne Sny.
Pomysł napisania tego posta naszedł mnie już parę dni temu, gdy, zdrzemnąwszy się przez godzinkę po południu, obudziłam się z rozdziawioną ze zdziwienia japą, wspominając bzdury, jakie mi się w tym krótkim czasie przyśniły. Oto we śnie widziałam swoje trzy jasnopomarańczowe platki (w rzeczywistości kształt i wielkość mają platek koralowych, tylko kolor inny - z koralowych się zresztą urodziły, kundelki) wielkości ze 20 na 15 cm, spłaszczone bocznie niczym paletki i prawie że nie mieszczące się w swoim pięćdziesięcioczterolitrowym akwarium. *O* Już się w tym śnie zastanawiałam, czy powinnam je oddać bo za duże urosły, czy jeszcze mogą sobie w tym akwa pomieszkać, aż urosną większe, gdy ujrzałam w roślinach moje pięć młodych czerwonych platek. Miały z dziesięć cm długości (w rzeczywistości mają chyba centymetr), kształtem do złudzenia przypominały paletki i stały tak jedna obok drugiej w ciasnej gromadce, jak to paletki czasem robią. Pomyślałam, że akwarium jest przerybione i niedługo będę musiała oddać kilka sztuk. Sięgnęłam po pojemniczek z płatkami dla gupików, żeby nakarmić towarzystwo - wiedziałam w tym śnie, że tego jedzenia dawno nie używałam. Odkręciłam, a w środku... skubał sobie suche płatki młody jasny gupik, unosząc się powietrzu w pojemniczku, jakby się unosił w wodzie. Zdziwiłam się, jak on się tam dostał (uczucie było z rodzaju takich, co przychodzą, gdy człowiek widzi mysz, która się dostała do worka z płatkami owsianymi na przykład i bobruje w najlepsze, szkodnik jeden ) a przyjrzawszy mu się uważnie stwierdziłam, że musi siedzieć tu już długo, bo zblakł w ciemności. Faktycznie, był wyblakły niczym albinos. We śnie było to normalne, że ryba, która parę dni jest w ciemności blednie niczym roślina co wyrosła bez światła.
Obudziłam się, myśląc, że wróci do akwarium i odzyska kolory.
_^_ Nie mam siły na takie sny. Skąd się te pomysły w głowie biorą?...
To nie koniec jeszcze. Śniły się Wam kiedyś latające ryby? Nie, nie takie morskie stworzenia , tylko Wasze własne, akwariowe rybki, unoszące się w powietrzu zupełnie tak, jakby pływały w wodzie?...
Jeżeli się komuś śnią czasem, to proszę napisać. Ciekawa jestem, czy to "dotyka" też innych ludzi, czy tylko ja mam w głowie nie po kolei. ;P
Opiszę kilka moich snów o latających rybach. Dosyć dobrze je pamiętam, bo zawsze mnie zadziwiają i potem je wspominam.
Na przykład ładnych parę (jak nie paręnaście lat temu) śnił mi się mój glonojad (gibiceps dwudziestocentymetrowy, potem go oddałam), jak fruwał na dworze nad lipą, siadał na listkach i je czyścił, jakby z glonów. Potem przyfrunął do mnie na dłoń.
Śniły mi się też moje welony (kiedyś miałam) jak wyfruwały z akwarium i fruwały po pokoju.
Miałam z rok temu super ciekawy sen, w którym byłam agentką, załatwiałam jakąś mission impossible która wiązała się z wynoszeniem bodajże tajnych materiałów z jakiejś ambasady i ucieczką przez okno oraz bieganiem po dachach, a pomagał mi... nie, nie pies, tylko mój fioletowy bojownik Humusek o złotych oczkach (zmarł niestety niedawno, był już dość stary, mój najstarszy bojek...). Unosił się w powietrzu, wymykał pod drzwiami, sprawdzał, czy nikt nie idzie korytarzem, potem "przypływał" do mnie i chowałam go do kieszeni, gdy był czas na ucieczkę... Pamiętam taką scenę, jak leciał z dużą prędkością nad jakąś ulicą niby fioletowa smuga.
Miałam też sen o dzikich bojownikach gdzieś na azjatyckim ryżowisku - samiczki były różnokolorowe, unosiły się niziutko nad wodą wypatrując na jej powierzchni bąbelków świadczących o tym, że gdzieś tam samiec czeka na samiczkę, po czym, gdy samiec lub gniazdo przypadło którejś do gustu, nurkowała w celu odbycia tarła.
Całkiem niedawno zaś śniło mi się, że byłam nocą w tramwaju, w ostatnim wagonie, zupełnie sama (faktycznie poprzedniego wieczora jechałam długo w tylnym wagonie pustego tramwaju) a tramwaj ten stał na polanie w lesie. A jednak nie całkiem sama tam byłam. W wagonie były też moje gupiki, całe stado, wszystkie rozpoznawalne. Fruwały sobie gdzieś tak na wysokości okien. Nagle ze zgrozą zauważyłam, że brakuje kawałka tramwaju na samym końcu (tam, gdzie jest tabliczka z numerem na zewnątrz). Wyglądało to, jakby tam z tyłu były otwarte drzwi. I gupiki wyfrunęły w las. Wybiegłam za nimi i usiłowałam je pozapędzać do wiszącego w powietrzu pustego akwarium (nie wiem, skąd się tam wzięło, wisiało gdzieś na wysokości mojej głowy, i zamiast od góry, otwarte było z krótszego boku - czyli nie miało jednej bocznej ścianki, takie szklane pudełko), ale bezskutecznie - "rozpłynęły się" po nocnym lesie, i szukaj wiatru w polu. Pogubiły się, biedne małe, w głuszy. T___T
Miewa się dziwne sny jak się za dużo zje przed spaniem. Przed tym o gupikach w tramwaju zjadłam zbyt wiele placków drożdżowych. Z rodzynkami co gorsza. =__=
Tak sobie myślę, skąd to fruwanie? I przychodzi mi na myśl moje pierwsze akwarium z welonami... 54l, pięć welonów, gibiceps plus potem jeszcze karaś kupiony w sklepie wędkarskim (sprzedawali na żywca ;P) oraz żółtawa rybka prawdopodobnie do oczka wodnego, podobna nieco do uklei, złapana w Świdrze do plastikowego pojemnika po czymś (nie wiem, jak się udało ją złapać - nie ja łapałam, ja dostałam ). Wszystko żyło i nie chorowało, karmione często żywą ochotką i rurecznikami kupowanymi na wagę w małych starodawnych sklepikach. Ja, bardzo młoda jeszcze - prawie dziewczynka - lubiłam obserwować te ryby z poziomu podłogi przy zgaszonych światłach. I myślałam sobie, że woda jest tak przezroczysta, że one wyglądają, jakby się unosiły w powietrzu pod pokrywą, na tle białej ściany (roślin przy welonach prawie nie było, tylko jakieś sztywne trawki). Być może te obserwacje i rozmyślania z wczesnej młodości utkwiły tak w podświadomości, że jeszcze teraz odbijają się echem. ;P
Potem trzeba było wyjechać na długo i zlikwidować akwaria. Welony i gibiceps poszły do sklepu, karaś i "ukleja" do stawu w parku Morskie Oko. Welony potrafią długo żyć, kto wie - może któryś z nich jeszcze gdzieś żyje? Karasia pewnie wyłowili wędkarze, bo dużo tam ludzi łowi i wyciągają karasie. Ukleję złocistą zapewne zjadły kaczki.
Koniec Słonia.
Fruwające ryby. Ryby zza szyb wyzwolone. He, he - może tak mogą sobie pływać bez ograniczeń Po Tamtej Stronie.
Nie byłoby źle.
..
Pomysł napisania tego posta naszedł mnie już parę dni temu, gdy, zdrzemnąwszy się przez godzinkę po południu, obudziłam się z rozdziawioną ze zdziwienia japą, wspominając bzdury, jakie mi się w tym krótkim czasie przyśniły. Oto we śnie widziałam swoje trzy jasnopomarańczowe platki (w rzeczywistości kształt i wielkość mają platek koralowych, tylko kolor inny - z koralowych się zresztą urodziły, kundelki) wielkości ze 20 na 15 cm, spłaszczone bocznie niczym paletki i prawie że nie mieszczące się w swoim pięćdziesięcioczterolitrowym akwarium. *O* Już się w tym śnie zastanawiałam, czy powinnam je oddać bo za duże urosły, czy jeszcze mogą sobie w tym akwa pomieszkać, aż urosną większe, gdy ujrzałam w roślinach moje pięć młodych czerwonych platek. Miały z dziesięć cm długości (w rzeczywistości mają chyba centymetr), kształtem do złudzenia przypominały paletki i stały tak jedna obok drugiej w ciasnej gromadce, jak to paletki czasem robią. Pomyślałam, że akwarium jest przerybione i niedługo będę musiała oddać kilka sztuk. Sięgnęłam po pojemniczek z płatkami dla gupików, żeby nakarmić towarzystwo - wiedziałam w tym śnie, że tego jedzenia dawno nie używałam. Odkręciłam, a w środku... skubał sobie suche płatki młody jasny gupik, unosząc się powietrzu w pojemniczku, jakby się unosił w wodzie. Zdziwiłam się, jak on się tam dostał (uczucie było z rodzaju takich, co przychodzą, gdy człowiek widzi mysz, która się dostała do worka z płatkami owsianymi na przykład i bobruje w najlepsze, szkodnik jeden ) a przyjrzawszy mu się uważnie stwierdziłam, że musi siedzieć tu już długo, bo zblakł w ciemności. Faktycznie, był wyblakły niczym albinos. We śnie było to normalne, że ryba, która parę dni jest w ciemności blednie niczym roślina co wyrosła bez światła.
Obudziłam się, myśląc, że wróci do akwarium i odzyska kolory.
_^_ Nie mam siły na takie sny. Skąd się te pomysły w głowie biorą?...
To nie koniec jeszcze. Śniły się Wam kiedyś latające ryby? Nie, nie takie morskie stworzenia , tylko Wasze własne, akwariowe rybki, unoszące się w powietrzu zupełnie tak, jakby pływały w wodzie?...
Jeżeli się komuś śnią czasem, to proszę napisać. Ciekawa jestem, czy to "dotyka" też innych ludzi, czy tylko ja mam w głowie nie po kolei. ;P
Opiszę kilka moich snów o latających rybach. Dosyć dobrze je pamiętam, bo zawsze mnie zadziwiają i potem je wspominam.
Na przykład ładnych parę (jak nie paręnaście lat temu) śnił mi się mój glonojad (gibiceps dwudziestocentymetrowy, potem go oddałam), jak fruwał na dworze nad lipą, siadał na listkach i je czyścił, jakby z glonów. Potem przyfrunął do mnie na dłoń.
Śniły mi się też moje welony (kiedyś miałam) jak wyfruwały z akwarium i fruwały po pokoju.
Miałam z rok temu super ciekawy sen, w którym byłam agentką, załatwiałam jakąś mission impossible która wiązała się z wynoszeniem bodajże tajnych materiałów z jakiejś ambasady i ucieczką przez okno oraz bieganiem po dachach, a pomagał mi... nie, nie pies, tylko mój fioletowy bojownik Humusek o złotych oczkach (zmarł niestety niedawno, był już dość stary, mój najstarszy bojek...). Unosił się w powietrzu, wymykał pod drzwiami, sprawdzał, czy nikt nie idzie korytarzem, potem "przypływał" do mnie i chowałam go do kieszeni, gdy był czas na ucieczkę... Pamiętam taką scenę, jak leciał z dużą prędkością nad jakąś ulicą niby fioletowa smuga.
Miałam też sen o dzikich bojownikach gdzieś na azjatyckim ryżowisku - samiczki były różnokolorowe, unosiły się niziutko nad wodą wypatrując na jej powierzchni bąbelków świadczących o tym, że gdzieś tam samiec czeka na samiczkę, po czym, gdy samiec lub gniazdo przypadło którejś do gustu, nurkowała w celu odbycia tarła.
Całkiem niedawno zaś śniło mi się, że byłam nocą w tramwaju, w ostatnim wagonie, zupełnie sama (faktycznie poprzedniego wieczora jechałam długo w tylnym wagonie pustego tramwaju) a tramwaj ten stał na polanie w lesie. A jednak nie całkiem sama tam byłam. W wagonie były też moje gupiki, całe stado, wszystkie rozpoznawalne. Fruwały sobie gdzieś tak na wysokości okien. Nagle ze zgrozą zauważyłam, że brakuje kawałka tramwaju na samym końcu (tam, gdzie jest tabliczka z numerem na zewnątrz). Wyglądało to, jakby tam z tyłu były otwarte drzwi. I gupiki wyfrunęły w las. Wybiegłam za nimi i usiłowałam je pozapędzać do wiszącego w powietrzu pustego akwarium (nie wiem, skąd się tam wzięło, wisiało gdzieś na wysokości mojej głowy, i zamiast od góry, otwarte było z krótszego boku - czyli nie miało jednej bocznej ścianki, takie szklane pudełko), ale bezskutecznie - "rozpłynęły się" po nocnym lesie, i szukaj wiatru w polu. Pogubiły się, biedne małe, w głuszy. T___T
Miewa się dziwne sny jak się za dużo zje przed spaniem. Przed tym o gupikach w tramwaju zjadłam zbyt wiele placków drożdżowych. Z rodzynkami co gorsza. =__=
Tak sobie myślę, skąd to fruwanie? I przychodzi mi na myśl moje pierwsze akwarium z welonami... 54l, pięć welonów, gibiceps plus potem jeszcze karaś kupiony w sklepie wędkarskim (sprzedawali na żywca ;P) oraz żółtawa rybka prawdopodobnie do oczka wodnego, podobna nieco do uklei, złapana w Świdrze do plastikowego pojemnika po czymś (nie wiem, jak się udało ją złapać - nie ja łapałam, ja dostałam ). Wszystko żyło i nie chorowało, karmione często żywą ochotką i rurecznikami kupowanymi na wagę w małych starodawnych sklepikach. Ja, bardzo młoda jeszcze - prawie dziewczynka - lubiłam obserwować te ryby z poziomu podłogi przy zgaszonych światłach. I myślałam sobie, że woda jest tak przezroczysta, że one wyglądają, jakby się unosiły w powietrzu pod pokrywą, na tle białej ściany (roślin przy welonach prawie nie było, tylko jakieś sztywne trawki). Być może te obserwacje i rozmyślania z wczesnej młodości utkwiły tak w podświadomości, że jeszcze teraz odbijają się echem. ;P
Potem trzeba było wyjechać na długo i zlikwidować akwaria. Welony i gibiceps poszły do sklepu, karaś i "ukleja" do stawu w parku Morskie Oko. Welony potrafią długo żyć, kto wie - może któryś z nich jeszcze gdzieś żyje? Karasia pewnie wyłowili wędkarze, bo dużo tam ludzi łowi i wyciągają karasie. Ukleję złocistą zapewne zjadły kaczki.
Koniec Słonia.
Fruwające ryby. Ryby zza szyb wyzwolone. He, he - może tak mogą sobie pływać bez ograniczeń Po Tamtej Stronie.
Nie byłoby źle.
..
.
-
- Fanatyk
- Posty: 1108
- Rejestracja: wt lip 07, 2009 3:17 pm
- Lokalizacja: Warszawa Ursus
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
selenewolf, Całkiem fajne pomysły na napisanie jakiegoś dłuuuuuuuższego opowiadania albo książki z serii fantazy...
Warchoł! - krzyczą. Nie zaprzeczam tylko własnym prawom ufam...
Wola moja jest jak szabla nagniesz ją za mocno - pęknie.
A niewprawną puścisz dłonią w pysk odbije stali siła
Tak się naucz robić bronią by naturą swą służyła.
Wola moja jest jak szabla nagniesz ją za mocno - pęknie.
A niewprawną puścisz dłonią w pysk odbije stali siła
Tak się naucz robić bronią by naturą swą służyła.
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
Jeszcze nie. Wszystko przede mną. Albo tak, ale nie pamiętam.selenewolf pisze:To nie koniec jeszcze. Śniły się Wam kiedyś latające ryby? ..
Za to z czułością wspominam sen o cielistych i szarych rybach-mutantach z Wisły, przed którymi heroicznie broniłem się marnym patykiem.
-
- Zapaleniec
- Posty: 393
- Rejestracja: śr paź 21, 2009 9:34 pm
- Lokalizacja:
- Płeć:
Re: Dyskusje o "Dupie Maryni"
Owszem. To by było oryginalne. W ogóle na podstawie jakiegoś pokręconego snu można napisać coś wybitnie oryginalnego, ze śpiącej głowy wyjść mogą historie, których jeszcze nikt nie wymyślił - bo się ich wymyślić nie da, na jawie rozum czegoś takiego nie spłodzi.Hornet pisze:Całkiem fajne pomysły na napisanie jakiegoś dłuuuuuuuższego opowiadania albo książki z serii fantazy
Zresztą nie raz pisarze i malarze opierali na snach swoje wytwory.
Też kiedyś pisywałam i rysowałam z tego, co się nocą w głowie ulęgło. W ogóle kiedyś interesowałam się snami. Doszłam nawet do Świadomych. Na szczęście przerwałam eksperymenty, zanim wyszłam "poza ciało".
Na skutek eksperymentów owych do dziś zdarzają mi się sny wieszcze, ale baaardzo rzadko. Jeden na osiem lat średnio.
To przez Godzilę i tych wszystkich Transformerów zapewne...Dein pisze:sen o cielistych i szarych rybach-mutantach z Wisły
.
.