Strona 2 z 5

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: sob lis 29, 2014 9:30 pm
autor: asheka

Ostatni post z poprzedniej strony:

Zastanawia mnie brak czerwonych plamek na pyszczkach samców- potomstwa mojej pary borelli.
Para zakupiona w tym samym czasie, w tym samym miejscu. Można więc założyć, że była ze sobą spokrewniona.
Samiec (ojciec) miał te kropki bardzo wyraźne. W kolejnym pokoleniu czerwień nie pojawiła się wcale lub w bardzo ograniczonym stopniu. Poza tym nie obserwuję żadnych negatywnych zmian. Oczywiście mówię tylko o tym, co mogę dostrzec gołym okiem. Ryby są żwawe, rosną, jedzą i nie stronią od amorów.

Re: Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: sob lis 29, 2014 10:05 pm
autor: Rrrrogaty
Dein pisze:
ROGATEK pisze:Wolę dyskusje na zasadzie konkretny problem/pytanie - odpowiedź. A dyskusje takie jak te, w których w sumie nie wiadomo o co chodzi i które rozłażą się na wszystkie strony do niczego nie prowadzą.
Kłiz rozkręć. Będzie bardziej w Twoim stylu.
Dyskusje jak ta nie mają służyć rozwiązywaniu problemów i wyłonieniu najmądrzejszego mędrca, tylko wymianie poglądów.
Podaruje sobie pisanie co jest w Twoim stylu...

Tylko jaki sens tej dyskusji? Dyskusja powinna prowadzić do jakichś wniosków. Każdy, kto ma minimum oleju w głowie powinien wiedzieć, że chów wsobny może być szkodliwy. Równie dobrze można założyć wątek: co sądzisz o monodiecie i czy uważasz, że jest szkodliwa. Można tylko po co.

Przykładowe wątki z innych forów:
http://www.akwaswiat.net/ryby-ze-sklepu ... 33378.html" onclick="window.open(this.href);return false;
http://forum.klub-malawi.pl/slow-chowie ... 158p2.html" onclick="window.open(this.href);return false;
http://forum.tropheus.com.pl/index.php? ... topic=4067" onclick="window.open(this.href);return false;
http://forum.e-akwarystyka.pl/topic18165.html" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.akwarium.net.pl/forum/ryby-a ... ow-wsobny/" onclick="window.open(this.href);return false;

A tu sobie można poczytać o konkretach w ujęciu genetycznym: http://www.akwarium.net.pl/adv/genetyka_cz3.htm" onclick="window.open(this.href);return false;

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: sob lis 29, 2014 10:17 pm
autor: rhino
ROGATEK,

powaliłeś mnie swoimi argumentami !
Na innych forach też dyskutowano na ten temat ?! Jestem w szoku, niemożliwe !
Zwrócę się z oficjalną prośbą do właściciela forum żeby zamknął FAWA, wszak powielamy się tematami z innymi forami.

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: sob lis 29, 2014 10:46 pm
autor: Rrrrogaty
Nie widzisz różnicy pomiędzy tamtymi wątkami a tym?

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: sob lis 29, 2014 10:50 pm
autor: rhino
Widzę ! I dlatego zastanawiam się, co Ty tu robisz ! :)

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: sob lis 29, 2014 10:53 pm
autor: Rrrrogaty
Apeluje do zdrowego rozsądku :P Droczę się albo mam po prostu gorszy humor :P Wybierz sobie coś. :D

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: sob lis 29, 2014 11:00 pm
autor: rhino
Uprzejmie informuję, lata mi to jaki masz humor :)

Jak Ci nie pasi ta forma dyskusji, to... nie dyskutuj.

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: sob lis 29, 2014 11:05 pm
autor: pkucaba
Proszę na temat, a nie o ilości stron wątku. To forum dyskusyjne - polega na wymianie zdań, argumentów.
Liczę, że wypowiedzą się różni ludzie, w tym hodowcy (amatorzy i bardziej zaawansowani), ludzie którzy kiedyś zgłębiali temat.
Sprawa nie wcale tak prosta jak mówisz Mateusz. Cieszę się, że podesłałeś te kilka linków. Co najmniej jeden post wydał mi się dość ciekawy.

A w naszym wątku zabrały już głos osoby wiedzące trochę o rozmnażaniu i genetyce ;)

Wracając do tematu.
W domowych warunkach (hobbystycznie)
Czyli zaopatrując się ryby lepiej kupować z kilku źródeł?
Bo przecież stwarzając im przyzwoite warunki musimy liczyć się z możliwością rozrodu.
A może to jednak przesada w końcu i tak osobniki słabe padną, zostaną zjedzone? A jeśli nawet trafią dalej jest możliwe, że ich krew zostanie wymieszana...

A może lepiej mieć osobniki pochodzące z natury/odłowu?

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: sob lis 29, 2014 11:27 pm
autor: Rrrrogaty
pkucaba pisze:W domowych warunkach (hobbystycznie)

Kucyk nie odbieraj tego jako atak na swój post, ale ta kategoria 'hobbystyczna' to jest strasznie pojemna. Powiem Ci jak to wygląda z mojej perspektywy dosyć świeżo upieczonego sprzedawcy. Przychodzą do mnie hobbyści, którzy całe życie spędzili z akwarystyką i oni mają swoje upatrzone/ukochane odmiany, które prowadzą od lat. Dokupują świeżą krew, niejednokrotnie wybierając konkretne sztuki. Ale są też hobbyści, którzy mają to w głębokim poważaniu, a akwarium to dla nich tylko chwilowa zabawka. Ewentualnie w ogóle ich nie obchodzi co się tam dzieje - pływa to pływa, padło to padło - trzeba kupić nowe. Nie tak dawno był u mnie człowiek, który przyznał się, że u jego rodzicielki stoi akwarium, w którym od kilkunastu lat (!) pływa nieodświeżana populacja gupika. Akwarium nawet ciężko uznać, ze prowadzone, boz tego co powiedział nie ma tam podmian (wodę się czasem dolewa tylko), ryby dostają jeść czasem raz na dwa tygodnie jak się komuś przypomni i tego typu klimaty... Obiecał, ze zrobi fotki i mi je kiedyś pokaże, bo sam jestem ciekaw co po takim czasie tam pływa i czy przypadkiem nie próbuje już wyjść na ląd ;).

Ja jak kupuje krewety to staram się brać je z różnych źródeł. I z uporem maniaka (na przekór kaledonowi) będę twierdził, ze chów wsobny powoduje blaknięcię barw. Pierwsze pokolenie przyjezdnych yellowów było bledsze niż pokolenie rodziców.

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: sob lis 29, 2014 11:42 pm
autor: asheka
Wytłumacz mi, czym różni się Twoja teoria od innych?
Domyślam się, że nie przeprowadziłeś żadnych badań i wyciągasz wnioski opierając się na obserwacji.
Przypomina mi to dowcip o naukowcu, który obserwował muchę.
Wyrywał jej kolejno odnóża i kazał iść.
Po wyrwaniu ostatniego mucha nie poszła.
Uznał więc, że ogłuchła.
Możesz więc upierać się przy swoim i dzielić się spostrzeżeniami.
Ale bez dowodów Twoja teoria jest warta tyle, ile każda z tu przedstawionych.
I chyba nie ma powodów, żebyś oburzał się tym, że inni również piszą, co podejrzewają.

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: sob lis 29, 2014 11:45 pm
autor: pkucaba
ROGATEK pisze:Kucyk nie odbieraj tego jako atak na swój post, ale ta kategoria 'hobbystyczna' to jest strasznie pojemna.
Spoko, :)
Chodzi mi tylko o jakieś wnioski które mnie zadowolą... 8)

Czy będąc w miarę świadomym akwarystą popełniam duży nietakt dopuszczając do rozrodu ryby o których wiem, że są rodzeństwem?


Wiadomo jest przecież, że hodowcy z pasją i wiedzą świadomie manipulują by utrwalić jakieś cechy. I ryb i krewetek i praktycznie wszystkich gatunków zwierząt...

Nadal liczę, że wypowiedzą się też hobbyści którzy doprowadzają do tarła swoje eLki, skalary, bojowniki czy pielęgniczki...
Wywołuję Was do dyskusji :P

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: sob lis 29, 2014 11:51 pm
autor: Rrrrogaty
To nie jest moja teoria tylko obserwacja. Jeśli kupuje 10 jednolicie ubarwionych krewet (w domyśle spokrewnionych) i ich rodzeństwo jest jednolicie o ton bledsze to dla mnie to dosyć dobra przesłanka, że chów wsobny powoduje blaknięcie barw.

A swoją drogą to jakiego dowodu ode mnie oczekujesz? Mam poświęcić całą populację i wysłać je na badania DNA (o ile takowe gdziekolwiek są możliwe do przeprowadzenia)?

Ja się nie oburzam. I nie będę kontynuował drążenia dyskusji około tematowej.

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: sob lis 29, 2014 11:54 pm
autor: pkucaba
Odnośnie krewetek mógłby też zabrać głos Rafał (Kumak) :)

Re: Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: ndz lis 30, 2014 1:45 am
autor: radmac
pkucaba pisze:Odnośnie krewetek mógłby też zabrać głos Rafał (Kumak) :)
Nie wywoluj wilka z lasu :) znam Kumaka i moglby walnac tu referat na pare stron o dziedziczeniu u krewet.
Start IMHO:
Co do chowu wsobnego - bylem dopiero co w tajlandi i indonezji - przy co drugiej swiatyni, restauracji, domu publicznym, stoi sobie cos jak sadzawka - na oko ~ max 50-60l. Bez filtracji, bez napowietrzania, temp w okolicach 30*C+ (w pelnym sloncu), roslinnosc to jeden wielki glon. I w czyms takim zyja sobie gupiki. Bez karmienia!!!! Od parunastu lat, jak nie wiecej w zamknietym srodowisku. I jak na razie nie machaly do mnie lapka. Nie chcialy wyjsc na zewnatrz. Wygladaly na calkiem zadowlone. Nawet jakis tam narybek sobie plywal. Choc z drugiej strony podejrzewam, ze jak cos z krzywym kregoslupem sie rodzilo to zostalo zjadane (Darwin rulez!)

Co do krewet - Rogatek, mogles miec niefarta. Ja zaczynalem od 15 RC. Takich sobie, sakury to nie byly. To bylo 2,5 roku temu. Po drodze oddalem jakies 300+ potomstwa z tych 15. Kolory od sakur do bladzioszek. Teraz mam z 100+ i kolory wciaz sa ok na wiekszosci (takie jak startowe 15). Po drodze dodalem tylko z 5 sztuk do wymieszania krwi. I nawet nie wiem czy nie padly, bo w takim tumulcie ciezko powiedziec. Vide http://www.fawa.pl/viewtopic.php?f=15&t=22901 3cie zdjecie.

To ze Ci yellowki zbladly? Moze im parametry nie podeszly? Moze nastepna zmiana bedzie lepsza? Moze zarcie nie wybarwiajace? Moze srodowisko nie wymagajace? Wg. Kumaka (jak pamietam dobrze) kolor tez zalezy od otoczenia, bo krewety chca sie ukryc przy pomocy tych kolorow ktore maja dostepne w skorupie i pod.

Dalej - RC, yellow, etc sa zupelnie gatunkiem sztucznym (GMO vs bure dzikie davidi/neocaridina). Dane kolory musza byc odpowiednio wzmocnione przez odpowiednie krzyzowanie przez pare pokolen. Nie wiesz jak daleko zostala wyprowadzona linia Yellow ktora trafila do Ciebie.

Dodatkowo, podkreslam IMHO, nie powinno sie przenosic wnioskow ze skorupiakow na ryby i z powrotem. Sa za daleko od siebie w drzewie Darwina.

Koniec IMHO. I przepraszam za brak polskich liter.

Re: Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: ndz lis 30, 2014 1:07 pm
autor: Kaledon
ROGATEK pisze:Ja jak kupuje krewety to staram się brać je z różnych źródeł. I z uporem maniaka (na przekór kaledonowi) będę twierdził, ze chów wsobny powoduje blaknięcię barw. Pierwsze pokolenie przyjezdnych yellowów było bledsze niż pokolenie rodziców.
I tu masz jedną z przyczyn blaknięcia krewet. Jeśli bierzesz je z różnych źródeł to robisz tak zwane "mieszanie krwi" co w praktyce prowadzi do rozpieprzenia linii. Sam skrzyżowałem 3 różne linie sakur i potomstwo wszyło padaczka. Dopiero po kilku pokoleniach i ciągłej selekcji jesteś w stanie powrócić do odpowiedniej jakości.
Drugą przyczyna jest zakupienie niestabilnej linii. Do sprzedania wybierane są osobniki "spełniające wzorzec". Z tym, że nie ma szans na ładne młode ponieważ jest to ułamek populacji w danej linii. Takie krewetki najłatwiej kupić z importu (giełda w łodzi np) gdzie są wybierane duże i ładne osobniki.

Podać Ci przykład od siebie ładnej stabilnej linii krewet ?? Mam DBT zakupione z potomstwa od jednego bardzo dobrego hodowcy z Niemiec. Młode to w większości DBT i to wpadające wręcz w granat i czerń. I wiem, że jak zrobię "domieszanie krwi" z alternatywnej linii to sobie spieprzę to nad czym ktoś pracował znając życie kilka lat.

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: ndz lis 30, 2014 1:52 pm
autor: saintpaulia
Zostałam wywołana do tablicy, ale tak na prawdę nie wiele mam do powiedzenia. Od dłuższego czasu nie mam kiedy zajmować sie jakąs hodowlą, rozmnażaniem swoich rybyich podopiecznych.

Jesli chodzi o moje zdanie na temat chowu wsobnego, to nie wiem, czy jest ono warte przedstawiania. :) Jak większosc trochę slyszałam, trochę czytałam, w praktyce sprawdziłam minimum. Przede wszystkim wiele zależy od okolicznosci, warunkow, wiedzy, celu i odpowiedzialnosci hodowcy. Nie należy tego zjawiska demonizowac, ale wiedzieć "czym to się je", oraz zdawać sobie sprawę z konsekwencji. Żałuję, że nie pamiętam wszystkich źródeł zebranych przeze mnie informacji.

W sprawie inbreedu u ryb żyworodnych odsyłam do książki Gupik Madeja i Łabaja. Autorzy piszą o celu chowu wsobnego oraz metod jego stosowania, dla uzyskania ryb zdrowych i w dobrym wzorcu. Znam hodowle prowadzone latami na zasadzie selekcji, a nie wprowadzania nowej krwi, gdzie brak jest ryb wadliwych, za to pojawiają się coraz ciekawsze mutacje. Często zapomina się o ogromnym znaczeniu czynników towarzyszących - zagęszczenia osobników, podmian wody (nagromadzenia inhibitorów), żywienia, temeratury. Poza tym selekcja musi być ostra, konsekwentna. Wprowadzenie nowej krwi może czasem więcej zaszkodzić niż naprawić. Takie przypadki też znam.

Podobno różna jest wielkosc pul genowch - ponoć mniejsza u ryb pielęgnicowatych, a zdecydowanie większa wsrod ryb zyworodnych. I w przypadku tych ostatnich trzeba wielu lat, by zmniejszyła się znacznie genetyczna różnorodnosc. Nie potrafię ocenić, czy tak jest na prawdę.

W przypadku bojowników równiez są dopuszczalne krzyzowania krewniacze, chociaż zazwyczaj wybiera się do łączenia najlepsze rybyz róznych linii, bo mają one wzajemnie substytuować jakies niedostatki - dązy się do osiągniecia ryby idealnej. Niestety to co pojawia się z bojowników w naszych sklepach to odpad - brzydko mowiac. Te ryby w wiekszosci przypadkow nie nadaja się do rozrodu. Niektóre wybitne osobniki mozna wykorzystac, tylko trzeba wiedziec, co łączyć, by isc w dobrą stronę. Np. halfmoon to wcale nie ma być ryba o niebotycznie długim ogonie, który uniemożliwia pływanie. Takie ogony hodowca powinien "genetycznie skracać" w kolejnych pokoleniach. Za dużo by mówić.

Poza tym jest jeszcze kwestia dostępnosci genów - większosc ryb w wiekszosci sklepow pojawia się z jednego źródła w tym samym czasie. To, że kupimy ryby w pięciu sklepów nie oznacza, że mamy niespokrewnione osobniki.

Czy w naturze ryby niedopuszczają do rozrodu w rodzinie? Polemizowałabym. Co z gatunkami endemicznymi?
Ja w każdym razie zawsze mam więcej pytan, niz odpowiedzi. Przepraszam za brak pl znaków.

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: ndz lis 30, 2014 9:06 pm
autor: Miro
saintpaulia pisze: Co z gatunkami endemicznymi?
Wikipedia ; Gatunki endemiczne często należą do gatunków zagrożonych, gdyż są bardzo podatne na choroby i wrażliwe na inne zaburzenia

Re: Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: ndz lis 30, 2014 9:17 pm
autor: pkucaba
Bądźmy dokładniejsi:
Wikipedia pisze:...Gatunki endemiczne w zasadzie tak są przystosowane do swoich warunków życia, że nie tolerują większych wahań środowiska, a często wykazują cechy wąskiej specjalizacji (są stenobiontami). Gatunki endemiczne często należą do gatunków zagrożonych, gdyż są bardzo podatne na choroby i wrażliwe na inne zaburzenia (np. kontakt z człowiekiem).
Akurat to zrozumiałe i nie jest to argument. Gatunki te żyją w swoich obszarach występowania od setek lat.
Normalne jest to, że ryby z jezior Malawi nie przeżyją w chłodnych wodach np. Polski.

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: ndz lis 30, 2014 9:22 pm
autor: Dein
W ogóle mają odporność ukształtowaną bardzo specyficznie.

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: pn gru 01, 2014 11:19 am
autor: saintpaulia
Takie wyjęcie cytatu z kontekstu powoduje zakłamanie jego przekazu.
Abstrahując od tego, jakim źródłem jest Wiki. Czytałam kiedys prace na temat Malawi, zadzwiające jest, jak przyroda potrafi wykorzystać na korzysc rózne niesprzyjajace warunki. Zmiany strategii rozrodczych, zywieniowych. Zagrożenie jest duze, jak w kazdym zamknietym srodowisku. Aczkolwiek nie chodzi tu raczej o zagrozenia wewnetrzne, lecz zewnetrzne.
W przypadku niektórych gatunków barwniaków - wystepujacych endemicznie - człowiek swoją działalnoscia (odłowy, zatrucie srodowiska, prace wydobywcze) doprowadził do ograniczenia ich populacji lub zaglady. Niekiedy osobniki z jakiegos gatunku uchowały się tylko w zbiornikach hobbystów. Skąd podobno były też wprowadzane do srodowiska naturalnego (albo byly takie plany), o ile jakosc srodowiska na to pozwalała.

Do wszystkie trzeba podchodzić ze zdrowym rozsądkiem i tyle.

Myslę, że zagadnienie chowu wsobnego jet stale obecne na polu działalnosci hodowlanej. Pierwsze osobniki z różnych gatunków (czy to ryb, czy to ptaków - te tematy mnie interesują) trafiły do hodowców prawdopodobnie schwytane z jednej populacji - a więc w mniejszym, czy większym stopniu spokrewnione. Stąd też pewnie mnogosc mutacji u zeberek, które w zamknietych hodowlach "kumulowały" jakies geny. Czesto hodowcy nie udostepniali sobie na wzajem osobników, zeby nie wypuscic w swiat "uzyskanej przez siebie mutacji". Wymiana genetyczna była o tyle możliwa, o ile ktos chciał na jakims niezwykłym ptaku zarobić. Obecnie kładzie się nacisk na niekrzyżowanie wsród rodzenstwa, chociaz w krzyzowaniu dziecko-rodzic bywaja utrwalane jakies cechy.

Nie jestem w stanie zaznaczyć jednej odpowiedzi w tej ankiecie. Wszystko zależy od przypadku. A raczej celu. Moje podstawowe stado endlerów nie ma dodawanej krwi, poniewaz dopiero od niedawna zaczynają pojawiac się ryby dokładnie takie, jakich oczekiwałam - a jeszcze nie stabilnie. W przypadku tigerów zdecydowałam się na domieszkę krwi od naszego Forumowicza, bo jego ryby bardziej mi się podobają, niż to co do tej pory uzyskałam.

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: pn gru 01, 2014 1:07 pm
autor: Miro
saintpaulia pisze:(czy to ryb, czy to ptaków - te tematy mnie interesują
Jak zapewne wiesz nasze [polskie] ptaki hodowlane są mniejsze i bardziej chorowite od tych ptaków z tz. zachodu.Wynika to z tego że przez dziesiątki lat nie mieliśmy[nasze ptaki ] dostępu do świeżej krwi. Nie jeździliśmy po świecie. Na terenie Polski wszystkie ptaki klatkowe są spokrewnione,dopiero teraz jeździ się np.do Holandii po Świeża krew czyli ptaki większe i zdrowsze.

Dzięki temu tematowi zacząłem czytać o krzyżowaniu spokrewnionych zwierzaków i wszędzie piszą że dla dobra gatunku nie powinno się krzyżować ich ponieważ powstałe w wyniku takiej krzyżówki zwierzaki są przeważnie słabsze,często mniejsze,bez płodne i mniej odporne na wszystkie choroby.Wiadomo że ktoś kto krzyżuje spokrewnione zwierzaki zostawia sobie najlepszego,najzdrowszego a pozostałe sprzedaje a następnie następni rozmnażają te "odpady" i w ten sposób rozszerza się populacja np.chorowitych zwierząt.
Czy rybek to nie dotyczy ?

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: pn gru 01, 2014 5:50 pm
autor: piotrek78
Zdrowe, zmieszane ryby w stadzie to +. Odmiany to w większości chów wsobny z wszystkimi - i to jest cena za nasz kaprys bo chcemy mieć kolorowe rybki. np. modne ostatnio ramirezki Electric Blue. Równolegle jest poszukiwany i modny odłów WF..
Można też pośrednio. Ja np. endlerki po wstępnej selekcji trzymam w stadzie - całą linią. Aby utrzmywały daną cechę to jest ok. Dla ryb. Bo różnice niewielkie będą ale ja nie jestem purystą a akwarium to nie fabryka. W wystawach nie będą startowały a i tak są piękne (nie ma chyba brzydkiej rybki).

Re: Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: pn gru 01, 2014 5:59 pm
autor: Dein
miro pisze:Wiadomo że ktoś kto krzyżuje spokrewnione zwierzaki zostawia sobie najlepszego,najzdrowszego a pozostałe sprzedaje a następnie następni rozmnażają te "odpady" i w ten sposób rozszerza się populacja np.chorowitych zwierząt.
Czy rybek to nie dotyczy ?
No chyba oczywiste, że jeśli rozmnaża się chorowite zwierzę, jego potomstwo też będzie z większym prawdopodobieństwem chorowite. Bez względu na to, czy to ptak czy ryba i czy z chowu wsobnego czy nie.

Patrzysz na kwestię bardzo emocjonalnie. Która sytuacja jest dla Ciebie bardziej niedopuszczalna:
1. Hodowca po uzyskaniu potomstwa wybiera kilka doskonałych sztuk do dalszej hodowli, słabsze uśmierca, żeby ich geny nie szły dalej. Wiwat eugenika.
2. Hodowca po uzyskaniu potomstwa wybiera kilka sztuk doskonałych do dalszej hodowli, ale z szacunku do zwierząt te poślednie egzemplarze rozdaje/ sprzedaje i w zasadzie umywa łapy od odpowiedzialności. Wyhodował sobie super zwierzęta, a przy tym wyhodował "genetyczne śmieci".

Ja jestem mega sceptycznie nastawiony do krzyżowania zwierząt spokrewnionych, nawet jeśli to się dzieje i w naturze. Powoduje powstawanie super osobników, ale powoduje też powstawanie gównianych osobników, których los jest taki sobie bardzo często. Niby jak w naturze, ale zupełnie nie jak w naturze, bo w naturze te słabe są chociaż jedzonkiem, a w hodowli rodzą się i nikomu do niczego się nie przydadzą.
Z tym, ze mnie nie są do szczęścia potrzebne ciągle nowe rasy, odmiany, mutacje, wersje tuningowane. Nie jestem nawet pewien, czy warto reanimować wymierające gatunki, jeśli ma to się odbijać negatywnie na kondycji osobników. Takie tam przedłużanie agonii. Żubry odtworzone z 5 zwierząt na krzyż nie proszą się na świat. Zwykła ludzka próżność i zabawa w Boga - jak chcem, to coś jest, jak nie chcem, to znika. Może sobie człowiek po wszystkim pogratulował, że coś uratował, chociaż łaski nie robił. problemem nie jest, że jakiegoś zwierzęcia nie ma, bo gatunki przemijają, za to problemem jest, kiedy "uratowany" zwierz tkwi później w klatce, kurczącym się rezerwacie, zmaga się z choróbskami i złymi warunkami.

W ogóle świat hodowców to nie mój świat. Ale szanuję tych, którzy wiedzą co robią i minimalizują świadomie ryzyko produkcji czegoś, co nie ma przyszłości albo ze względu na brak chętnych nowych właścicieli albo ze względu na koszmarne ograniczenia zdrowotne, męczące deformacje, słabe przystosowanie. To czasami wymaga pewnego rodzaju bezduszności i wyrachowania, gotowości do poświęcenia najsłabszych egzemplarzy, żeby potem tych słabych egzemplarzy nie było milion z kilku sztuk. Czy realizują cel za pomocą chowu wsobnego czy z mieszania krwi - sztuka świadomego wyboru, kto się zna, wybierze mniejsze zło. "Na żywioł" to najsłabsza opcja. Kontrolowany chów wsobny to nie zawsze najsłabsza opcja.

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: pn gru 01, 2014 7:04 pm
autor: falco
Wątku nie przeczytam, bo szkoda mi czasu, ale brakuje mi odpowiedzi:
- nie wiem. 8)

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: pn gru 01, 2014 7:20 pm
autor: pkucaba
falco pisze:- nie wiem.
Falco, jest równoznaczna pozycja: "Nie przywiązuję wagi do tego."
Chociaż może nie do końca ;)

Re: Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: pn gru 01, 2014 7:30 pm
autor: falco
pkucaba pisze:Falco, jest równoznaczna pozycja: "Nie przywiązuję wagi do tego."
Chociaż może nie do końca ;)
Nie do końca, nie wiem, nieważne. :-D

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: pn gru 01, 2014 7:33 pm
autor: piotrek78
''temat rzeka'' podobnie jak dyskusja na temat odłowów. Co do losu ryb i warunków - ja emocjonalnie przygnieciony byłem po wizycie w Iquitiosie, zwabiony cukierkami i landrynkami na aukcjach...

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: pn gru 01, 2014 9:26 pm
autor: saintpaulia
Miro: "Jak zapewne wiesz nasze [polskie] ptaki hodowlane są mniejsze i bardziej chorowite od tych ptaków z tz. zachodu."

Nic mi o tym nie wiadomo. Za krótko chyba się tym zajmuję, bo ptaki w znanych mi hodowlach nie odbiegają od europejskich standardów, z powodzeniem startują w zachodnich konkursach, a Hodowcy nie mają powodów do kompleksów.

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: pn gru 01, 2014 10:05 pm
autor: Miro
saintpaulia pisze: z powodzeniem startują w zachodnich konkursach,
Oczywiście ,te sprowadzone z zachodu !

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: pn gru 01, 2014 10:17 pm
autor: Lech-u
Z genetycznego punktu widzenia, wszelkie kazirodztwo jest zjawiskiem negatywnym.
Jest to zdecydowanie zaprzeczenie ewolucji.

Jednak kazirodztwo zdarza się (dość nagminnie) w naszych akwariach.
Nawet zakup osobników w różnych sklepach nie gwarantuje znalezienia "obcej" krwi. Dość często możemy trafić na krewnych w różnych sklepach.

Więc chyba musimy się pogodzić z tym, że nasi pupile mnożą się w zależnościach kazirodczych. I dopóki krążą te zwierzęta w akwariach, to chyba nie ma w tym nic złego.
Uważam, że gorzej by było jakby te osobniki trafiały do środowisk naturalnych (np. w wyniku nieuwagi jakiegoś hodowcy). A i tak też się zdarza.

Kazirodztwo - chów wsobny czyli jak to wygląda naprawdę?

: pn gru 01, 2014 10:30 pm
autor: don_Vall
W naturze takie ryby nie mają szans przetrwania. Wyjątkiem będą gatunki nie posiadające naturalnych wrogów w obcym dla siebie środowisku i trafiające na dogodne warunki rozwoju.