Ostatni post z poprzedniej strony:
Rhino - nie no... - są u mnie ok 2 lat... to chyba się już zaaklimatyzowały.A że "kiedyś więcej" - to dlatego, że jeszcze mało je znam
Ostatni post z poprzedniej strony:
Rhino - nie no... - są u mnie ok 2 lat... to chyba się już zaaklimatyzowały.Kaledon, dziękuję!Kaledon pisze:Grunt, że "świeżego" otosa można poznać po "popalonych" w transporcie płetwach .
Tak, ale ryzyko jest większe.Kaledon pisze:Z tym, że takiego otosa też nie trzeba się bać o ile zrobi się odpowiednią kwarantannę u siebie.
Po czym można poznać? Swoją drogą, znamienne, jak czasy się zmieniają. Kilka lat temu była tu na fawie dyskusja nt. pochodzenia otosów i wtedy były tylko południowoamerykańskie (o ile pamietam, taka była konkluzja), słowem - nie było jeszcze tego utrapienia na głowie.Kaledon pisze:Do tego trzeba poznać czas kiedy otos idzie z ameryki a kiedy z azji. Amerykańskie są łatwiejsze w utrzymaniu.
Na oko nie poznasz. Tu już musisz zdać się na uczciwość źródła. W sklepie na bank nikt Ci nie powie. Azjatyckie kupiłem raz i w jakiś miesiąc padły wszystkie. Nie mam pojęcia czy jakieś choroby miały ponieważ nic się nie dało zaobserwować a trafiły do krewetek więc nic nie miało szansy przejść na ryby po których coś bym zaobserwował.adi14 pisze:Po czym można poznać?
Taa... pod warunkiem, że źródło zna źródło.Kaledon pisze:Tu już musisz zdać się na uczciwość źródła.