Ostatni post z poprzedniej strony:
No ale przecież właśnie w tym kierunku chce iść (jeśli to nie wynikało z tego co napisałem to może się zamotałem)co tydzień podcinam sessiflore i ładne wierzchołki wsadzam, już są miejsca gdzie nic nie widać (najlepszym przykładem na to jest to że małe platki zauważyłem dopiero jak miały po 5-7mm)
Wycinam tylko najbardziej porażone liście i staram się obserwować co z tego będzie.
Niestety tego co mi najbardziej potrzeba to nikt mi nie zapewni (mam na myśli cierpliwość i czas jaki musi upłynąć od zapoczątkowania zmian do ujrzenia ich efektu )