Nie traktujcie tego jako złośliwość. Próba objaśnienia zasady, która obowiązuje na większości for publicznych w mniej lub bardziej rygorystycznej formie.
bory pisze:Ok, ale jak zdefiniować więc ten umiar?
Byłem na forum, gdzie dozwolona była niemerytoryczna wymiana zdań nie dłuższa niż po 3 posty na łebka. Mało tego - post miał określoną minimalną liczbę znaków i maksymalną liczbę emotek. I moderator z uporem maniaka tego pilnował, skupiając się zwłaszcza na osobach, które dopiero wchodzą na forum.
Wszystko po to, żeby forum było forum, nie prywatnym czatem lub shoutboxem.
U nas na forum jest shoutbox przecież. Właśnie po to, żeby można było zasypywać się jednozdaniowymi wpisami.
Praktycznie podchodząc. Większość postów w Waszych pogawędkach to jednolinijkowe wtręty typu: "ale przecież jak byłem wczoraj u Ciebie, to mi powiedziałeś to i śmo","no tak, masz rację, przypominam sobie". "nie, to Ty masz rację". "Ja mam rację, ale Twoja żona też ma rację".
Jak wyrywki z filmu polskiego. Na tym polega czat, nie forum. Wplatany od czasu do czas pomiędzy dłuższe posty - urozmaicenie. Stosowany bez przerwy przez 5 stron - niestrawne. Wasze podpisy i avatary więcej miejsca zajmują i więcej wnoszą. Przewija się stronę wpisów, żeby zapoznać się z treścią, która zajmuje łącznie 5 linijek.
Forma wymiany zdań na forum jest ważna.
Teraz widzę, że jednemu z Panów wydaje się, że jest kierowcą autobusu.
Nie. Nie jest kierowcą autobusu. Nie jest nawet kierownikiem. Wynajął pokój w hotelu, w którym są inni goście. Za darmo. I nadal stosować się musi do regulaminu hotelowego, a obsługa hotelu może interweniować, jeśli wynajmujący pokój za bardzo szaleje i nie znając regulaminów, które podpisał, urządza balangi.
U nas jest miły zwyczaj, żeby szaleństwa w pokojach traktować pobłażliwie. Ale to specyficzne pokoje, do których każdy, kto ma ochotę, ma prawo wejść i sarkać, że zabawa jest za głośna i w ogóle nie da się wejść, bo dźwi zastawione kanapą. Osoba, która jest wodzirejem nie staje się właścicielem topiku, więc nadal od dobrej woli obsługi zależy, czy towarzystwo spacyfikować, czy nie. To obsługa jest nadal kierowcą autobusu i dba nie tylko o pasażera, ale i o autobus.
Generalnie gdyby nie przesyt i gdyby całe mnóstwo wątków nie zawierało odniesień do czegoś, o czym wcześniej rozmawialiście w wynajętym pokoju i w prywatnej chacie, nikt by pewnie złego słowa nie powiedział. Problemem jest wszechobecność i monotematyczność. Gdzie pojawia się jeden, za chwilę przychodzi drugi, zaznaczając, że zna pierwszego, widział jego najwspanialsze akwaria na świecie na żywo oraz wie coś o żonie. Potem wywołuje do tablicy trzeciego. Wszystko w formie dialogu, który nie powinien mieć miejsca na forum, a powinien znaleźć się na czacie czy innym komunikatorze przeznaczonym do długiej wymiany pojedynczych zdań między kumplami. To nie jest tak, że to nikomu nie szkodzi. To rozbija forum i działa ludziom na nerwy. Nie przypominam sobie, żeby na tym forum zapanowała taka jednomyślność w niechęci do jakiegoś zjawiska. Żebym jednym głosem gadało tyle osób o różnych poglądach i stopniu tolerancji na bałagan na forum. Mnie by to dało do myślenia i nie wykłócałbym się, że mnie krzywdzo niesprawiedliwym podejściem. Coś jest nie tak.